poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Niedziela dla włosów - olejek Sesa w roli głównej


Jakiś czas temu na półce ponownie odnalazłam olej Sesa, który użyty 2 razy poszedł trochę w zapomnienie. Przyznam, nie wiedziałam jak się do niego zabrać. Swoją drogą ma wspaniały ziołowy zapach. :) 

1. Wymieszałam na oko 3 łyżki oleju Sesa z 7 łyżeczkami maski BingoSpa masło shea i 5 alg. Kiedyś nakładałam go solo ale zajęło mi to chyba z 40 minut. Czasochłonne i męczące zajęcie :(


Po nałożeniu prezentowało się to niezbyt ciekawie i trochę ciężko. :p 
+ przy dokładnej aplikacji przy skórze głowy utraciłam nieco włosów :c



2. Po 1,5 godzinie zwilżyłam włosy wodą i starałam się nałożyć wcześniej przygotowany peeling. W miseczce zmieszałam 2 łyżki szampony do włosów cienkich Garnier Drożdże piwne i owoc granatu z kilkoma łyżeczkami cukru. Zanim dotarłam mieszanką do skóry głowy, cukier się rozpuścił i wytworzyło się multum piany :( Pierwszy eksperyment z peelingiem nieudany, ale nie zamierzam się poddawać ;) Spróbuję wykorzystać do niego maskę.

3. Na parę minut nałożyłam odżywkę wzmacniającą  Garnier Fructis Goodbye Damage na kilka minut, spłukałam letnią wodą. 

4. Po wyschnięciu spryskałam jeszcze odrobiną mgiełki Gliss Kur Ultimate Volume nadającą objętość. Muszę ją w końcu skończyć. :d Super objętości nie dodaje, ale chociaż ładnie pachnie i włosy lepiej się po niej rozczesują. :) Na koniec odrobina jedwabiu Natura Silk i koniec rytuału. 



Jednak moje porowatki w dalszym ciągu nie przepadają za tak dużą ilością ziół na raz. ;) Fakt, źle nie było, ale do najlepszego zestawu pielęgnacji ta niedziela nie należała. Lekko spuszone, mało dociążone, szybko zbijały się w kolonie. :( Jednak Sesa robi z nimi cos dobrego, wydają się być po niej bardziej błyszczące i zdrowe mimo wszystko. :) A i jej zapach towarzyszy mi do dziś wieczora. :D

Pozdrawiam. :)

niedziela, 17 sierpnia 2014

Pierwsze półproduktowe zakupy + przepis na mgiełkę UV

Witam Czytelniczki :)
W końcu zebrałam się za napisanie postu o półproduktach. Długo też zwlekałam z samym ich zakupem. Planowałam go chyba z rok. :) Co jakiś czas porównywałam produkty z ecospa.pl oraz zrobsobiekrem.pl. Ostatecznie padło na ten drugi. Gdy przyszło co do czego, nie mogłam się zdecydować co kupić. :p Nie są to drogie rzeczy, ale buteleczka do buteleczki i może się ładnie nazbierać. ;) Poniżej lista zakupów. :)


Paczka szła kurierem około 2 dni. Dostałam mały gratis w postaci żółtej glinki oraz 15ml hydrolatu . Glinki jeszcze nie wykorzystałam, muszę się w końcu do tego zabrać. Z hydrolatem też nie wiem co zrobić, za mało go na bazę do produktu :c


Wykorzystując fakt, iż nadchodziło wtedy lato postanowiłam przyrządzić mgiełkę UV do włosów(120ml). Trochę poszperałam, poczytałam, i zdecydowałam się na następujące składniki:


Nie wiem czy kolejność dodawania składników ma jakieś znaczenie, po prostu odmierzyłam substancje aktywne, zmieszałam w buteleczce, a resztę uzupełniłam hydrolatem. :) Powstała dwufazowa mgiełka, zapomniałam zamówić emulgatora :( Alkoholu cetylowego niestety również zabrakło. Po mocnym wstrząśnięciu daje radę. Pachnie niezbyt przyjemnie - ale w końcu ma działać. :)) Ładnie nawilża włosy, lepiej się rozczesują. Olej z pestek malin sprawia, że nasze włosy są chronione (nie całkowicie oczywiście) przed negatywnym wpływem słońca. Błędem było u mnie dodanie wyciągu z aloesu, który jak się później okazało, uczula mnie :( Ale kto mógł to przewidzieć. 
Buteleczka przypadkowa, taką akurat miałam pustą w łazience, także na to proszę nie zwracać uwagi. :))


A jutro post z serii Niedziela dla włosów. Pozdrawiam :)

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Niedziela dla włosów - oczyszczenie i nawilżenie półproduktami


Witam :) W prawdzie następny miał być post o półproduktach, ale niedziela przyszła szybciej. :) Nieco skromna, niestety na nic bardziej skomplikowanego nie starczyło mi czasu. :c
Przejdę więc do rzeczy.


1. Umycie włosów oczyszczającym szamponem Herbal Care Skrzyp Polny od Farmony.

2. Olejek Alterra brzoza i pomarańcza nałożony na włosy na 1 godzinę metodą "na rosołek".

3. Maska Miracle kompres od Mila nałożony na 45 minut pod czepek. Do jednej porcji dodałam 3 krople kolagenu i elastyny, 3 krople 1,5% kwasu hialuronowego oraz 4 krople keratyny.

4. Po spłukaniu odżywka rekonstruująca Elseve Total Repair Extreme od Loreal'a na 2 minutki.

5. Na końcu spłukałam włosy płukanką octową z dwoma zakrętkami płukanki fioletowej o włosów blond.



Po naturalnym wyschnięciu rutynowo nałożyłam na włosy kilka pompek Gliss Kur Oil Nutrive i kroplę jedwabiu CHI. Fakt, były nawilżone, błyszczące i bez problemu dały się rozczesać. Bałam się jednak o brak dociążenia i tak też się stało. Nie był to typowy puch, ale jednak. Końce latały na wszystkie strony. :) Fioletowa płukanka w pewnym stopniu zniwelowała trochę żółci. Za tydzień mam bardziej ambitne plany na niedzielę w postaci peelingu z cukrem trzcinowym :D

Pozdrawiam serdecznie :)

środa, 6 sierpnia 2014

Moje włosy w podróży - Chorwacja

godzina 18:00

Witam Panie po krótkiej przerwie. ;)
Jak można domyśleć się z tytułu, była spowodowana małymi wakacjami. Ciepły, choć wilgotny klimat Chorwacji o dziwo sprzyjał moim włosom. Przez większość czasu były one zaplecione w warkocz. Ostatniego dnia jednak skusiłam się na małą niecodzienność i na miasto wybrałam się w rozpuszczonych kłaczkach. :) Przed słońcem zabezpieczałam je własnoręcznie przygotowana mgiełką, o czym już niedługo będzie następny post.



Pielęgnacja tego dnia:
  1. Olejek Alterra brzoza i pomarańcza (czekałam aż będzie w promocji i się doczekałam, kupiony 2 tyg. temu w rossmannie, może jeszcze tam jest :p ), nałożony na sucho na około 20 minut.
  2. Maska BingoSPA Kuracja do włosów z 40 aktywnych składników nałożona od nasady po końce na 30 minut pod czepek i ręcznik.
  3. Umycie włosów szamponem wzmacniającym Garnier Fructis Goodbye Damage.
  4. Odżywka wzmacniająca Garnier Fructis Goodbye Damage nałożona na końce na 2 minuty.
godzina 10:00 - zaraz po wyschnięciu

Wyschły same, na wietrze. Spryskałam je lekko mgiełką i posmarowałam końce dosłownie kropelką jedwabiu CHI. Puchu nie zauważyłam, ładnie się rozczesywały. Moje włosy mają dużą tendencje do łączenia się w kolonie, po tym zabiegu było minimalnie lepiej. :) Końce nadal lekko zniszczone, ale na szczęście już nie suche.

PS. Na pierwszym zdjęciu paznokcie pomalowane lakierem z lipcowego ShinyBoxu. Kolor ładny, tylko szkoda, że łatwo się zdarł. Po 3 dniach do zmycia.

Pozdrawiam i zapraszam za parę dni na nowy post :)