godzina 18:00 |
Witam Panie po krótkiej przerwie. ;)
Jak można domyśleć się z tytułu, była spowodowana małymi wakacjami. Ciepły, choć wilgotny klimat Chorwacji o dziwo sprzyjał moim włosom. Przez większość czasu były one zaplecione w warkocz. Ostatniego dnia jednak skusiłam się na małą niecodzienność i na miasto wybrałam się w rozpuszczonych kłaczkach. :) Przed słońcem zabezpieczałam je własnoręcznie przygotowana mgiełką, o czym już niedługo będzie następny post.
Pielęgnacja tego dnia:
- Olejek Alterra brzoza i pomarańcza (czekałam aż będzie w promocji i się doczekałam, kupiony 2 tyg. temu w rossmannie, może jeszcze tam jest :p ), nałożony na sucho na około 20 minut.
- Maska BingoSPA Kuracja do włosów z 40 aktywnych składników nałożona od nasady po końce na 30 minut pod czepek i ręcznik.
- Umycie włosów szamponem wzmacniającym Garnier Fructis Goodbye Damage.
- Odżywka wzmacniająca Garnier Fructis Goodbye Damage nałożona na końce na 2 minuty.
godzina 10:00 - zaraz po wyschnięciu |
Wyschły same, na wietrze. Spryskałam je lekko mgiełką i posmarowałam końce dosłownie kropelką jedwabiu CHI. Puchu nie zauważyłam, ładnie się rozczesywały. Moje włosy mają dużą tendencje do łączenia się w kolonie, po tym zabiegu było minimalnie lepiej. :) Końce nadal lekko zniszczone, ale na szczęście już nie suche.
PS. Na pierwszym zdjęciu paznokcie pomalowane lakierem z lipcowego ShinyBoxu. Kolor ładny, tylko szkoda, że łatwo się zdarł. Po 3 dniach do zmycia.
Pozdrawiam i zapraszam za parę dni na nowy post :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz